Referendum. Dziennikarz zadał trudne pytanie rzecznikowi rządu
Sejm podjął w czwartek uchwałę o zarządzeniu referendum ogólnokrajowego w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa wraz z wyborami parlamentarnymi w dniu 15 października. Za uchwałą głosowało 234 posłów, przeciw było 210, a wstrzymało się siedmiu.
Rzecznik rządu Piotr Mueller był pytany w piątek w Polsat News, co zrobi rząd, jeśli Polacy odpowiedzą w tym referendum "tak". – Czy uszanujecie ten wynik, rozbierzecie mur na granicy i podwyższycie wiek emerytalny? – zapytał prowadzący rozmowę Marcin Fijołek.
– Nie ma wyboru. W sytuacji wiążącego referendum takie decyzje się podejmuje. Natomiast głęboko wierzę w to, że to jest referendum zabezpieczające. Bo Polacy akurat w tych sprawach są po prostu rozsądni. Wiedzą, że decyzje, które podjęliśmy były słuszne – stwierdził Mueller.
Podkreślił, że jeśli referendum będzie wiążące, to należy "uznać wolę Polaków". – Ale jestem głęboko przekonany, że Polacy odsunęli kiedyś od władzy Donalda Tuska, bo zupełnie się nie zgadzali z polityką podwyższenia wieku emerytalnego, rozbrajania armii czy prywatyzacji – dodał.
Referendum razem z wyborami. Będą cztery pytania
W referendum mają paść cztery pytania. Ich treść brzmi następująco:
1) Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?
2) Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?
3) Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?
4) Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
PiS zachęca, by na każde z tych pytań odpowiedzieć negatywnie. Z kolei opozycja namawia do bojkotu głosowania. Zgodnie z przepisami, aby referendum było wiążące, frekwencja musi przekroczyć 50 proc.